Po podziękowaniach skierowanych w stronę weterynarza, cała rodzina zasiadła do sobotniego obiadu w skład którego wchodziły : zupa pomidorowa z ryżem, gołąbki w sosie pomidorowym i kompot truskawkowy. Wszystko było wyśmienite. Natalie bardzo stęskniła się za kuchnią babci jak i za samą nią. Każde wolne dni starała się spędzać z Per, niestety częste treningi zazwyczaj to uniemożliwiały. Po obiedzie Natalie poszła do boksu, by nacieszyć się Lady na najbliższe dni, czy nawet tygodnie. W stajni panował spokój, który od czasu do czasu przerywało rżenie klaczy. Zapach siana roztaczał się po całym budynku, a leniwe pyłki kurzu to wzbijały się w powietrze, to znów opadały na podłogę. Smugi światła, wkradające się przez niewielkie szczeliny pomiędzy deskami, tańczyły na wszystkich rzeczach znajdujących się w stajni. Natalie weszła do boksu, usiadła na stercie siana i głaskała leżącą Lady. Rozmyślała o wszystkim i o niczym. O zbliżających się rozgrywkach, dziewczynach z drużyny, szkole, ocenach i przede wszystkim o Willu.
- I co ja mam zrobić kruszynko?
Była zdezorientowana. Nigdy nie myślała o tym, że będzie musiała rozmyślać o takich rzeczach. Willa traktowała jak najlepszego przyjaciela, jak brata. Miała straszną nadzieję, że to samo się jakoś ułoży, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Chłopak chciał za wszelką cenę zwrócić na siebie jej uwagę.
Mijały minuty, a Natalie nadal siedziała w boksie Lady. Jazda konna, to było to, co najbardziej lubiła robić. Mimo to poświęciła się siatkówce, dzięki której poznała swoje przyjaciółki : Emmę, Lucy, Alex, Sophie i Evę. Była jeszcze Sarah, ale ona nie zaliczała się do grona jej przyjaciół, nawet znajomych. Natalie była typem dziewczyny spokojnej, łatwo się zachwycającej, żyjącej w zgodzie z przyrodą, Sarah natomiast była jedną z tych zołzowatych dziewczyn, dokuczających każdemu kogo spotkają. Jedną z jej ofiar była właśnie Natalie.
- Skarbie, jedziemy już, chodź pożegnać się z babcią. - jej rozmyślania przerwała mama.
Powolnym krokiem podniosła się i z całych sił przytuliła do klaczy. Spojrzała w jej piękne, duże oczy i wyczytała z nich, że Lady jest bardzo smutna.
- Niedługo znów cię odwiedzę, obiecuję.
Chwilę potem już żegnała się z Per i wsiadała do samochodu. Włożyła w uszy słuchawki swojej MP4 i zanurzyła w świecie przyjemnych rytmów. Droga do domu była dość długa.
- Mamo, tato, kiedy znów odwiedzimy babcię?
- Kochanie, jeszcze nie dojechaliśmy do domu, a ty pytasz kiedy wyjedziesz następnym razem?- roześmiał się tata.
- W najbliższym czasie. - odpowiedziała mama ignorując śmieszny rechot męża.
- W najbliższym czasie...- Szepnęła do siebie tak, jakby miało pomóc jej w to uwierzyć. Mama zawsze tak mówiła, choć tak na prawdę wiedziała, że nie będzie na to czasu.
Gdy tylko dojechała do domu pobiegła do swojego pokoju, by odpocząć po całym dniu wrażeń. Z laptopem na kolanach, usadowiła się na swoim dużym łóżko. Po piętnastu minutach bezczynnego gapienia się na pulpit, który przedstawiał bohaterów z jej ulubionego serialu, wyłączyła laptop i poszła do kuchni zjeść kolację z rodzicami. Panowała przyjemna atmosfera, wszyscy byli dla siebie bardzo mili. To różniło rodzinę Natalie od innych, w których zazwyczaj panowała napięta atmosfera, ludzie byli dla siebie obcy.
- To ja pójdę się przejść. - powiedziała Natalie wstając od stołu.
- Tylko nie bądź długo. - poprosiła mama wkładająca brudne naczynia do zmywarki.
Dziewczyna ubrała ciepłą, jesienną kurtkę, ulubiony szalik i botki. Na dworze panował już mrok. Na początku nie wiedziała gdzie chciałaby pójść, ale w końcu zdecydowała się na mały park. W sumie to nie był nawet park, tylko parę drzew, a pomiędzy nimi cztery latarnie i dwie, bardzo zniszczone ławeczki. Mróz dawał jej się we znaki. Dłonie i policzki z zimna zaczynały już powoli piec. Potrzebowała jednak tego, tej ciszy, spokoju, rześkiego powietrza. Wreszcie usiadła na jednej z ławek znajdujących się w parku. Podwinęła nogi, włożyła słuchawki w uszy i puszczała parę ustami. Cały czas myślała o Willu. Nie mogła pozbyć się tych dręczących ją myśli. Spojrzała w górę i jej oczom ukazał się piękny księżyc w pełni, nie przysłonięty żadnymi niechcianymi chmurami. Gdy opuściła głowę i skierowała wzrok na drugą ławkę znajdującą się nieopodal, ujrzała postać, chłopaka, który właśnie na niej siadał. Serce Natalie zabiło mocniej.
- Któż to może być o tej porze? - szepnęła do siebie. - Pamiętaj, nie rób gwałtownych ruchów, zachowuj się tak, jakbyś nic nie zauważyła.
Mimowolnie jednak, jej głowa skręcała się w kierunku obcego chłopaka, który w tym samym momencie na nią patrzył. Natalie nabrała powietrza w płuca i wstała powoli z ławki, choć jej nogi rwały się do ucieczki. Usłyszała, że chłopak tez wstał.
- Tylko spokojnie, spokojnie. Co może ci się stać w tak małym i cichym miasteczku?
Postać się zbliżała, czuła to. Żwir pod jej nogami wydawał nieprzyjemny dźwięk. Wszystko słyszała tak, jakby była pod wodą. Niewytrzymała, zaczęła biec przed siebie, nie tracąc czasu na oglądanie się czy chłopak biegł za nią. Serce biło jej jak oszalałe, czuła się tak, jakby za chwilę miała mieć zawał. Zatrzymała się na chwilę przed przejeżdżającym samochodem i to był jej błąd. Ktoś chwyci ją za ramię i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni. Kolana się przed nią ugięły, czuła, że traci przytomność. Zanim jednak zemdlała, zdążyła zobaczyć twarz swego prześladowcy.
"cała rodzina zasiadła do sobotniego obiadu w skład którego wchodziły"- przed "w skład", przecinek
OdpowiedzUsuń" Ktoś chwyci ją za ramię i obrócił o sto osiemdziesiąt stopni. Kolana się przed nią ugięły, czuła, że traci przytomność."- pod nią ugięły
Ja tam myślę, że to nie będzie jakiś obcy nieznajomy, tylko jeden z kolegów, może nawet tych bliższych. Dziewczyna lekko panikuje, ot co :) Może ktoś po prostu chciał z nią porozmawiać, a widząc,że leci pod koła samochodu, chciał ją zatrzymać? :D
Przepraszam, że tak wolno czytam, ale nie mam zbytnio czasu, jedynie weekendami. :)