Natalie powoli przeciągnęła się na dużym łóżku. Wreszcie mogła się wyspać, ponieważ przez ostatnie dni nie było jej to dane. Spojrzała na zegarek, była 11:13. W domu było cicho i spokojnie. Na dworze, przez grubą warstwę chmur, nie przebijał się żaden promyk jesiennego słońca. Zbliżała się zima, pora, której Natalie nienawidziła. Miała jednak ogromną nadzieję, że tym razem będzie ona w miarę łagodna.
Dziewczyna powoli wstała i wsypała jedzenie do akwarium. Zrobiła poranną toaletę i zeszła na parter do rodziców. Mama krzątała się w kuchni, a tata siedział na kanapie i czytał gazetę.
- Dzień dobry. - przywitała się i sięgnęła do szafki po torebkę herbaty.
- Późno wczoraj wróciłaś - zagadnęła mama. - Gdzie byłaś?
- Ze znajomymi. - odparła Natalie, nie odrywając wzroku od gotującej się, w czajniku elektrycznym, wody.
Wszyscy chwilę jeszcze ze sobą rozmawiali, po czym dziewczyna wróciła do swojego pokoju. Czuła, że rodzice się niepokoją o swoją jedyną pociechę. Ale co mogła na to poradzić? Nie mogła im powiedzieć prawdy, bo obiecała to Diegowi. Ten natomiast nie zgodził się nawet na ujawnienie tej wiadomości najlepszej przyjaciółce Natalie.
- W niedługim czasie wszystko się ułoży. - pocieszała się.
Założyła czarne jeansy i biały top, z ogromnym napisem ' Be Happy! ' .
- Łatwo powiedzieć. - skomentowała nadruk, po czym usiadła przy biurku, by odrobić pracę domową zadaną w piątek.
Zadanie pierwsze, drugie, trzecie... Liczby, literki, równania, reakcje. Wszystko naraz. Przyrzekła sobie jednak, że nie będzie narzekać. Postanowiła wziąć się w garść. Z praca domową wyrobiła się do obiadu, pozostała jej tylko nauka na poniedziałkowy sprawdzian z fizyki. Czego jak czego, ale tego przedmiotu nienawidziła. Jak nic musiała poświęcić całe popołudnie na nauczenie się całego działu.
Po obiedzie zjedzonym wspólnie z rodzicami ( tata był w domu! ), znów wróciła na piętro. Nie zdążyła jednak usiąść z powrotem na krześle, bo zadzwonił jej telefon.
- Cześć. Przyjdziesz do nas za pół godziny? Tam gdzie ostatnio. - dzwonił Diego.
Dziewczyna bardzo chciała spotkać się z nowymi znajomymi, ale spojrzała niepewnie na książkę i zeszyt do fizyki. Serce podpowiadało jej co innego, a rozum co innego. Tak jak można się było tego spodziewać, wybrała serce. Szybko zbiegła do ganku, wyjęła z garderoby płaszcz, szalik i nauszniki. Nim założyła buty, powiadomiła rodziców, że wybiera się do Evy powtórzyć materiał z fizyki. Nie zdziwiło ich to, że nie zabrała ze sobą żadnego zeszytu.
- Witaj nowa koleżanko. - przywitał się pełen pozytywnej energii Chris.
Mark stał w pobliżu, ale nie zbliżał się zanadto do Natalie. Niewiele mówił, za to bardzo wiele słyszał.
Grupa znajomych świetnie się czuła w swoim towarzystwie. Wszyscy bardzo chętnie odpowiadali na zadawane pytania i uczyli Natalie czarów, które nadal były dla niej obce. Umiała już podnosić i przenosić różne rzeczy, rozpalać ogień ( pierwsze próby spowodowały, że Diego stracił swoją kurtkę ) oraz wiele innych ciekawych rzeczy.
- A dlaczego nie potrzebujemy różdżek? - spytała niepewnie.
- Sami nie wiemy. Tak już po prostu jest. - odparł Chris szeroko się uśmiechając.
- Mam jeszcze jedno pytanie. Skąd wy to wszystko umiecie? Kto was tego nauczył? Bo wiecie, ja nie miałam pojęcia o tym, że jestem tą całą czarodziejką, dopóki Diego mnie nie uświadomił.
Wszyscy momentalnie posmutnieli. Zerkali tylko na siebie uzgadniając, kto ma uświadomić Natalie.
- Bo wiesz, kiedyś istniała taka szkoła... - pierwszy odezwał się Chris.
- Nadal istnieje! - gwałtownie przerwała mu Dakota, podnosząc się ze swojego miejsca. - Została przejęta przez tamtych. A my musimy ją odbić!
- Wierzycie w cuda? - ku zdziwieniu Natalie to Mark zabrał głos. - Nie mamy szans z Ciemną Drużyną. Nas jest czwórka, a ich? Dajmy lepiej sobie z tym spokój.
- Uspokójcie się. - wreszcie odezwał się Diego. - Więc tak. Jest taka szkoła, specjalna dla tych dobrych, początkujących czarodziei. Cała nasza trójka uczęszczała do niej, aż pewnego dnia została napadnięta przez Ciemną Drużynę. - Natalie słysząc po raz kolejny tą dziwną nazwę dostała gęsiej skórki. - Wszystko działo się bardzo szybko. Zaskoczyli nas i niestety szkoła została przez nich przejęta. Wszyscy czarodzieje rozproszyli się po całym świecie, nie wierząc w odzyskanie tego miejsca. My nie poddaliśmy się i zamierzamy zrobić bardzo wiele, by wszystko wróciło do normy. - dokończył zerkając na swoich towarzyszy.
Natalie zaniemówiła. Nie miała pojęcia, że istnieją specjalne szkoły dla czarodziei. Przełknęła głośno ślinę i wreszcie zapytała jaki ona ma mieć udział w tym ' odbiciu ' placówki. To już wytłumaczyła jej Dakota. Diego nie chciał jednak dalej rozmawiać o szkole, więc szybko zmienił temat.
Około północy, Natalie wreszcie położyła się do łóżka. Mimo zmęczenia nie mogła zasnąć. Cały czas sobie wyobrażała, jak może wyglądać ta Ciemna Drużyna i dlaczego zajęli szkołę Diega i pozostałych. Spojrzała na biurko, na którym znajdowała się otwarta książka do fizyki. ' Będzie jeden, jak nic ' pomyślała i zamknęła oczy.
Rano obudził ją budzik. Nieprzytomna wstała z łóżka i pomaszerowała do łazienki. Miała poczochrane włosy i podkrążone oczy. Była wrakiem człowieka, a popołudniu miała jeszcze trening siatkówki. Do szkoły zawiozła ją mama, która właśnie przygotowywała się do trzydniowego wyjazdu.
- No to pa córeczko. Do zobaczenia za kilka dni. - ucałowała Natalie i odjechała ze szkolnego parkingu.
Dziewczyna poszła na pierwszą lekcję - język angielski, na którym siedziała z Paulem. Chłopak, podobnie jak Alex, strasznie lubił mówić, dlatego Natalie starała się wyłączyć patrząc na padający za oknem deszcz. Godziny ciągnęły się w nieskończoność, nieubłaganie zbliżając się do ostatniej - fizyki, na którą dziewczyna kompletnie nie była przygotowana. ' Proszę niech nie będzie sprawdzianu, proszę niech nie będzie sprawdzianu...' powtarzała ciągle w myślach czekając na cud.
Wszyscy weszli do klasy, w której czekały na nich już gotowe arkusze z pytaniami.
- No nie!- narzekała Natalie czytając kolejne zadania.
Nie miała pojęcia czego one dotyczą. Gdy tak błądziła wzrokiem po suficie, ujrzała małe czujniki dymu. Wreszcie wpadła na genialny pomysł.
- A teraz wszyscy spokojnie opuszczą salę. - szepnęła, po czym wykonała lekki ruch dłonią.
Alarm przeciwpożarowy zaczął niemiłosiernie wyć, a z sufitu polały się litry zimnej wody. Przerażeni uczniowie zaczęli wybiegać z klasy pozostawiając niedokończone prace.
- Dzieci spokojnie, tylko bez paniki. Wyjdźcie przed szkołę tak, jak ćwiczyliśmy. - pani profesor starała się uspokoić biegnący tłum, który wcale jej nie słuchał.
Natalie z szerokim uśmiechem na twarzy, w ogóle się nie spiesząc, wyszła z innymi na duży plac. Wszyscy byli zdezorientowani dlaczego alarm się włączył, ponieważ nikt nigdzie nie dostrzegał ani dymu, ani ognia.
Lekcje do końca dnia zostały przerwane. Policja i straż pożarna starały się znaleźć przyczynę włączenia się czujników. Sądzili, że mogło to spowodować zwarcie instalacji elektrycznej.
Natalie wróciła do domu autobusem. Zjadła z tatą obiad i poszła spakować się na trening. Miała jeszcze sporo czasu, więc położyła się na miękkim łóżku. Po paru minutach, ciszę przerwał jej dzwonek telefonu.
- Słucham?
- Cześć Natalie. Co u ciebie słychać? - tak, to był Will.
- Em, wszystko w porządku. A u ciebie? - czuła się okropnie po tym, jak nieładnie go ostatnio potraktowała. Bądź co bądź, był jej przyjacielem. - I chciałam cię przeprosić za to, że ostatnio tak bezczelnie ci przerwałam. Wiesz, miałam zły dzień i masę zadań do zrobienia.
- Nic nie szkodzi. W sumie, wolę ci to powiedzieć osobiście. Poczekam z tym, aż przyjedziesz do babci.
Dziewczyna patrzyła tak przed siebie, nie wiedząc jak to skomentować. Usłyszeć coś przez telefon, a prosto w oczy to wielka różnica. ' To sobie poczekasz, bo w najbliższym czasie nie mam zamiaru tam jechać! ' chciała wykrzyczeć, jednak mogła powiedzieć tylko ' Tak, no to do zobaczenia. '
Czas szybko płynął, pogoda jeszcze bardziej się popsuła i Natalie już nie mogła jechać na trening rowerem, dlatego podwiózł ją tata. Szybko przebrała się w strój sportowy i zaczęła ciężką rozgrzewkę, którą poprzedził długi wykład trenera o tym jak bardzo liczy, iż jego dziewczynki zdobędą upragnione złoto. Dziewczyny grały fenomenalnie. Żadna nie popsuła zagrywki. Dogadywały się jak nigdy wcześniej, nawet Sarah była podejrzanie miła.
- Natalie, ja idę na dyżur. Włącz alarm po moim wyjściu. - tata ucałował ją i wyszedł z domu.
Dziewczyna zbiegła na dół zaraz za nim i wykonała polecenie. Wstąpiła jeszcze do kuchni po szklankę soku pomarańczowego. Gdy wchodziła po schodach, zadzwonił jej telefon. To Diego znów chciał pokazać jej kilka czarów. Natalie szybko się zgodziła, bo chciała pochwalić się nowym znajomym swoim genialnym wyczynem. Ciepło się ubrała i ruszyła na spotkanie.
- Nie rozumiem jak mogłaś zrobić coś tak nieodpowiedzialnego i dziecinnego. Chcesz nas zdradzić? Nie pomyślałaś o tym, że ktoś może zauważyć co robisz? - zganił ją rozwścieczony Mark po tym, jak pochwaliła się swoim wybrykiem w szkole. - Jesteś taka głupia. I wy chcecie by to ona nam pomagała odzyskać szkołę? No to powodzenia! - wykrzyczał jeszcze i wyszedł nie zaszczycając nikogo swoim spojrzeniem.
Natalie stała zgarbiona i przestraszona przy zimnej ścianie. Oczy miała pełne łez, jednak starała się by nie popłynęły jej po policzkach. Nie wiedziała co zrobić, ani co powiedzieć. Stała tak ze spuszczoną głową przyjmując słowa krytyki, najcichszego z całego grona, Marka. Dopiero teraz dotarło do niej, że popełniła błąd, którym jeszcze bezczelnie się chwaliła.
- Nie słuchaj go. Zdenerwował się, a ty dopiero poznajesz świat magi. - pocieszała ją, równie zaskoczona wybuchem kolegi, Dakota.
Kilkanaście minut zajęło im, by oczyścić atmosferę, potem dopiero mogła spokojnie przemijać kolejna lekcja czarów. Niedługo jednak mogli nacieszyć się spokojem. Odwiedzili ich ludzie, których przenigdy by się nie spodziewali.
- Witaj drogi przyjacielu.
- Oliver. - wysyczał Diego, odruchowo zasłaniając dziewczyny własnym ciałem.
Natalie rzeczywiście głupio zrobiła. Nie dziwię się, że Mark wybuchł. Pewnie sama zachowałabym się podobnie. Jestem ciekawa czy uda im się odbić tą szkołę. Trzymam za nich kciuki. Oby pokonali ciemną drużynę. ;3
OdpowiedzUsuńczekam na NN i zapraszam na taką do siebie.
http://talk-to-me-lovely.blogspot.com/
"Z praca domową wyrobiła się do obiadu, pozostała jej tylko nauka na poniedziałkowy sprawdzian z fizyki. " - pracą
OdpowiedzUsuń"Wszystko działo się bardzo szybko. Zaskoczyli nas i niestety szkoła została przez nich przejęta. Wszyscy czarodzieje rozproszyli się po całym świecie, nie wierząc w odzyskanie tego miejsca. My nie poddaliśmy się i zamierzamy zrobić bardzo wiele, by wszystko wróciło do normy" - wielokrotne powtórzenia słowa "wszystko"
Kilka błędów interpunkcyjnych było, ale już nie wypisywałam :)
No jeśli chodzi o Natalie to ratowanie się przed sprawdzianem za pomocą magii było głupim posunięciem. Całkowicie rozumiem furię Marka. W końcu to nie jest takie sobie nic, które może pokazywać całemu światu. Moce, które posiada dziewczyna są dla zwykłych ludzi czymś niezwykłym , czego z pewnością nie zaakceptują w swoim życiu.
Ciekawe kim jest ten cały Oliver. Lubię to imię, bo 1. - Harry Potter i Oliver Wood 2. Oliver Twist ;D