piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 3 .

- Chcesz mi powiedzieć, że jesteś jakimś tam czarodziejem i potrzebujesz mojej pomocy by zlikwidować TYCH złych? - wydukała Natalie patrząc z szeroko otwartymi oczami na chłopaka, który był jak najbardziej poważny.
- Tak. W pewnym sensie, ale twojej pomocy nie potrzebuję tylko ja. Moi przyjaciele też na ciebie liczą i ' zlikwidować ' to takie ostre słowo. My po prostu chcemy pozbawić ich mocy, a w twoich ustach zabrzmiało to tak, jakbyśmy mieli zamiar ich zamordować.
Dziewczyna zmarznięta i zszokowana siedziała na ławce w tym samym parku, z którego jakieś pół godziny wcześniej chciała jak najszybciej uciec.
- Dobry żart. A teraz się z tobą pożegnam i pójdę do domu bo czuję, że będę miała niezłego guza na głowie. - już chciała wstać, gdy chłopak złapał ją za rękę.
-Proszę, nie idź jeszcze. To nie wszystko i przepraszam cię za to, że nie zdążyłem cię złapać i upadłaś na chodnik.
- To nie twoja wina, że zemdlałam, chociaż w pewnym sensie miałeś w tym swój udział. Jestem okropnie strachliwa, a ty mnie śledziłeś. Ale dobra, koniec tematu. Na prawdę muszę już iść do domu, rodzice będą się niepokoić dlaczego tak długo nie wracam. I wiesz co, żyjmy tak, jakby to spotkanie w ogóle nie miało miejsca.  Pomińmy również ten fakt, że absolutnie nie wiem o czym mówisz. - dziewczyna wyrwała swoją rękę z uścisku i ruszyła przed siebie już nie odwracając się za siebie.
W domu wszyscy spali. Natalie zdjęła buty, kurtkę i poszła do łazienki. Początkowo nie myślała o tym co miało miejsca niespełna kilkanaście minut temu. Dopiero gdy położyła się na miękkim łóżku  wszystkie myśli nie dawały jej spokojnie zasnąć.
- Co ten chłopak sobie wyobraża? Najpierw mnie straszy, a potem opowiada jakieś niestworzone rzeczy o tym, że niby jestem czarodziejką i reszta jego przyjaciół potrzebuje mojej mocy. Ale ludzie, jakiej mocy? Ja nawet nie potrafię nie przypalić jajecznicy. - Natalie zgasiła lampkę nocną i za wszelką cenę starała się oczyścić  umysł z wszelkich dręczących ją myśli, aż w końcu zasnęła.

- Dzień dobry. - przywitał ją miły głos mamy. - O której wczoraj wróciłaś?
- Em, nie pamiętam. Nie patrzyłam na zegarek, ale nie późno. Tak jak obiecałam.
Obie zasiadły do śniadania. Tata był już w pracy.
- Chcesz iść dziś ze mną na zakupy? - zaproponowała nagle mama.
Natalie oczywiście zgodziła się. Lubiła te ich mamcinocórkowe buszowanie po galerii handlowej. Dziewczyna szybko skoczyła do swojego pokoju by przebrać się na planowane wyjście. Otworzyła drzwi do swojej garderoby i rozłożyła ręce w bezradnym geście. Nie miała pojęcia co na siebie założyć.
- Skoro jestem tą CZARODZIEJKĄ to nie powinnam mieć problemu z wyczarowaniem sobie jakiejś bluzki. - powiedziała sama do siebie. - Czary mary, ecie pecie, bluzka już do ciebie leci? Tak myślałam, nic się nie dzieje. Głupie żarty.
W końcu ubrała czarne rurki i bluzkę z czarnymi paseczkami. Miała jeszcze czas na zrobienie delikatnego makijażu. Usiadła przy swojej białej, drewnianej toaletce, ozdobionej różowymi różyczkami. Spojrzała w lustro i stwierdziła, że każdy jej włos sterczy w inną stronę. Związała je w koka, a grzywkę wyprostowała prostownicą. Rzęsy pomalowała tuszem, a na górnych powiekach narysowała czarną linię podkreślającą błękit jej oczu. Użyła jeszcze swojego ulubionego różowego błyszczyku i już była gotowa do wyjścia. Zbiegła na dół, ubrała buty, kurtkę i wyszła na zewnątrz zamykając drzwi na klucz. Mama czekała już na nią w samochodzie.
- To jak, gotowa na podbój sklepów?
- Zawsze i wszędzie. - posłały sobie nawzajem słodkie uśmiechy.
Podróż trwała 15 minut. Wjechały na parking galerii i już mogły zaszaleć z wydawaniem pieniędzy. Po czterech godzinach, które dla nich trwały jak dwadzieścia minut, wracały do domu, żeby przygotować obiad. Tak na prawdę to tylko mama miała go zrobić, bo Natalie nie miała talentu do gotowania.
- To ja pójdę do siebie i trochę odpocznę. Nie czuję nóg od tego chodzenia.
Dziewczyna znów poszła do swojego pokoju, nakarmiła rybki i zaczęła pakować się na jutrzejszy dzień do szkoły. Nagle zabrzęczał jej telefon.
- Słucham?
- Cześć Nat, co tam u ciebie słychać? Chciałem ci tylko powiedzieć, że odwiedziłem dzisiaj Lady i czuje się już lepiej.
- Dziękuję ci Will, że tak się o nią troszczysz. Jestem ci za to bardzo wdzięczna.
- Nie ma sprawy. Bardzo lubię twoją klacz, ale nie musisz być zazdrosna, bo ciebie bardziej. - dziewczyna otworzyła usta i nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Em, Will a co słychać u babci, rozmawiałeś z nią? Stęskniła się już za mną? - jak najszybciej chciała zmienić temat. Chłopak oczywiście rozmawiał z Per, a Natalie domyśliła się, że głównym tematem tej wymiany zdań była ona sama. Kiedyś babcia zwierzyła jej się z tego co Will myśli o przyjaźni z jej wnuczką. Od tego momentu dziewczyna stała się ostrożniejsza w kontaktach z Willem.
Natalie jeszcze chwilę rozmawiała z chłopcem, ale gdy ten znów zaczął dawać jej do zrozumienia, że chce by łączyła ich nie tylko przyjaźń, rozłączyła się tłumacząc się brakiem czasu, przez masę pracy domowej. Z głośnym westchnieniem odłożyła telefon na biurko. Nie minęło jednak pięć minut a telefon znów się rozdzwonił. Tym razem była to Alex.
- Co ty na to żebyśmy się spotkały? Może w tym naszym parku? - Natalie już miała się zgodzić, gdy przypomniała sobie co tam się ostatnio wydarzyło.
- Wiesz co, a może ty przyjdziesz do mnie? Napijemy się gorącej czekolady?
- W sumie to dobry pomysł. Będę u ciebie za pół godziny.
Alex to dziewczyna, z którą jako pierwszą Natalie zaprzyjaźniła się po przeprowadzce do miasta. Zanim Alex przyszła, dziewczyna zdążyła zjeść obiad wspólnie z mamą, bo tata był jeszcze w pracy, miał dyżur. Tata Natalie jest lekarzem - chirurgiem, dlatego tak często nie ma go w domu. Tak jak było zaplanowane, dziewczyny spotkały się w domu. Miały mnóstwo tematów do obgadania, bo ostatni raz widziały się w sobotę na treningu. Tyle rzeczy mogło się wydarzyć w ciągu tych godzin.
- I jak było u babci? Z Willem wszystko ok? - Alex wiedziała co działo się w ostatnim czasie między jej przyjaciółką a chłopakiem, którego ani razu nie widziała na oczy.
Natalie opowiedziała o całym wyjeździe i telefonie jaki dzisiaj otrzymała.
- Wow, z tego co mówisz to wnioskuję, że chłopak na serio się w tobie zakochał. I co z tym zrobimy? Bo ty do niego nic nie czujesz, tak?
- Alex! Ja traktuję go jak przyjaciela. Nie kocham go, jeśli ci o to chodzi. Oczywiście, jest przystojny, inteligentny i bardzo sympatyczny, ale od dziecka był dla mnie jak brat. Czy ty mogłabyś zakochać się w swoim bracie?
- O ble, Tom jest obleśny. W życiu bym go nie pocałowała.
- Dobra nie przesadzaj. Gdyby na serio taki był to nie miałby dziewczyny.
Przyjaciółki jeszcze przez parę godzin ze sobą rozmawiały, gdy nagle zauważyły, że za oknem już jest ciemno. Alex pożegnała się i poszła do domu. Natalie umyła się i położyła spać. Już miała zamknąć oczy, gdy usłyszała jak coś uderza o szybę jej okna. Zlekceważyła to. Dźwięk jednak się powtarzał. Niepewnie podniosła się i podeszła do okna.
- No nie, co on tutaj robi?
Na podwórku stał ten sam chłopak, który zeszłego wieczoru zaczepił ją w parku. Dziewczyna powoli otworzyła okno. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak już wspinał się na balkon.
- Tylko tym razem nie mdlej, proszę cię. - powiedział po czym oślepił ją olśniewającym uśmiechem.
- Co ty tu robisz? Jak zobaczą cię moi rodzice, to ten uśmiech szybko zniknie z twojej twarzy.
- Nie zobaczą mnie. Może wejdziemy do środa? Jest trochę zimno . - Natalie przez chwilę się wahała, ale w końcu wpuściła chłopaka do swojego pokoju. - Nie pozwoliłaś bym wczoraj ci wszystko wyjaśnił, więc zrobię to dzisiaj.
- Że co proszę? Nie znam cię człowieku. Najpierw śledzisz mnie w parku, a teraz nachodzisz we własnym domu! A tak w ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam? - dziewczyna dostawała ataku paniki. Czuła że serce połamie jej wszystkie żebra. Wiedziała, że źle zrobiła wpuszczając go do pokoju.
- Natalie, spokojnie. Nie jestem jakimś psychopatą, złodziejem czy tam mordercą. Chcę ci tylko wyjaśnić kim jesteś. Nie zrobię ci krzywdy. Proszę usiądź.
- Skąd wiesz jak mam na imię? I nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytania.
 Natalie już spokojniejsza, usiadła na łóżku. Chłopak usiadł obok niej i zaczął powoli i spokojnie wszystko tłumaczyć. Widział, że dziewczyna nie wierzy mu, dlatego postanowił pokazać jej dowód. Jednym ruchem dwóch palców przeniósł białego misia leżącego na szafie, na kolana oniemiałej Natalie.
- Jak to zrobiłeś?! Jesteś jakiś nienormalny. - dziewczyna gwałtownie wstała.
- Ty też tak potrafisz. Potrafisz o wiele więcej, musisz tylko się do tego przekonać. Uwierz mi, proszę. - chłopak stanął za nią i złapał za prawą dłoń. Ułożył ją w pozycji, w której jego sama była jeszcze chwilę temu. Uniósł ją do góry i szepnął do ucha :
- Tylko uwierz, to naprawdę niewiele. - i stało się to, czego Natalie nie była w stanie skomentować. Miś wzniósł się w górę i powędrował w powietrzu na szafę.  - Widzisz? Potrafisz!
Dziewczyna stała tak z szeroko otwartymi oczami, nie wierząc w to, co się przed chwilą stało.
- A tak w ogóle, to mam na imię Diego.


8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. Świetny pomysł z tymi czarodziejami :D
    Ja już lubię Diega ;] Podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia, tylko sobie nie wyobrażaj, że on w jakikolwiek sposób jest podobny do Starka, bo tak NIE JEST! :D haha. ii dziękuję.:*

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam ;D
      Sama stwierdziłaś, że mój James jest podobny do Starka i to mi wystarczy ;D

      Usuń
    3. Podobny a nieidentyczny czyli ok .:D Stark jest obleśny - James kochany.<3

      Usuń
  2. na początku chciałabym podziękować za komentarz. z chęcią zostanę twoją czytelniczką, jeśli ty zostaniesz moją. :))
    rozśmieszyło mnie jak Alex mówiła, że jej brat jest obleśny i nigdy by go nie pocałowała. nie mam brata, ale podejrzewam, że zareagowałabym podobnie. :3
    ciekawa jestem czy teraz, gdy Natalie przekonała się o swojej pomocy pomoże Diego. swoją drogą fajny z niego chłopak.
    czekam na NN i jeśli masz ochotę zapraszam na taką do siebie.
    http://talk-to-me-lovely.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią będę śledzić twój blog. :>
      Haha, no tak, ja też nie mam brata, ale z pewnością zareagowałabym podobnie. :D
      dziękuję za miłe słowa. :)

      Usuń
  3. Serdecznie zapraszam na kontynuuacje opowiadań, które doskonale już znasz! Zmieniły się tylko adresy i tak:
    lilaevans --> http://lila-evans.blogspot.com/
    cora-ciemnosci --> http://cora-ciemnosci.blogspot.com/
    slodko-gorzka-prawda --> http://teddy-lupin.blogspot.com/
    Pojawiły się tam już najnowsze rozdziały! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń